Charakter: charakterek to on ma piekielny. Jego drugie imię to Belzebub - tak ochrzciła go Valentine po pierwszym spotkaniu. Wcale się jej nie dziwię... Przechodząc do rzeczy - Bull to jeden z tych koni, które potrafią działać na nerwy przez swoją upartość, wrodzone zło, chęć siania zniszczenia i buntowniczość, przy czym są tak niemożliwie piękne, że nie da się przejść obojętnie koło takiego delikwenta. Bull doskonale zdaje sobie sprawę jak zmanipulować człowieka. Mimo młodego wieku miał już do czynienia z wieloma jeźdźcami, każdego z nich niemożliwie testował tak długo, aż ten w końcu się poddał. Uwielbia mieć kontrolę, zawsze stara się dominować, jest przy tym niezmordowany. Uważa się za Pana i Władcę Wszechświata, któremu posłuszni powinni być wszyscy w promieniu kilku mil. Niełatwo jest mu schować dumę do kieszeni i zacząć pracować, ale słyszałam, że jest to możliwe. Seye kocha być w centrum uwagi. Jeśli ktoś próbuje przejść bez podarowania mu marchewki - wali w boks i wściekle rży. Nic co robi nie jest przypadkowe. Jest bardzo bystry, szybko się uczy i ma naturalny talent do ucieczek z pastwiska.
W stajni zachowuje się dość przyzwoicie. Większość czasu poświęca na wcinanie siana, a resztę na zaczepianie przechodniów. W porze karmienia robi się nieco nerwowy, ale wydaje nam się, że robi to tylko po to by pobawić się psychiką rozdającego paszę. Nie lubi gdy w jego boksie są jakieś osoby, których nie zna. Potrafi przeboleć ludzi, których widzi codziennie. Otwierając drzwi musimy się przygotować na to, że Bull zacznie się na nas czaić, ostrzegawczo tulić uszy i odwracać zadem. Jednak jest to jedynie próba odstraszenia. Jeśli nie uciekniemy z krzykiem - zdamy ten test i koń pozwala się sobą zająć. Można go czyścić i pieścić, chociaż lepiej robić to na zewnątrz. Gdy zostajemy w boksie - koniecznie musi być przywiązany. W miarę dobrze podnosi przednie kopyta, z tylimi często są problemy, ale wszystko zależy od nas. Jeśli zostaniemy wytrwali - nasz trud zostanie nagrodzony.
Siodłanie odbywa się w dość nerwowej atmosferze. Tak jak siodło przyjmuje dość dobrze, tak z ogławianiem musimy się mocno wysilić. Podnosi łeb i manewruje nim tak, aby potencjalny pasażer nie mógł wsadzić mu w pyszczek wędziła. Kiedy już się uda patrzy na nas w stylu "Haha, to ci się udało, ale zaczekaj na trening. Nie będziesz taki szczęśliwy, śmiertelniku".
Wspomnę tu jeszcze tylko o jego stosunku do wody. Bull lubi ją w każdej formie. Czy to staw, czy to deszcz na pastwisku, czy wąż ogrodowy na myjce - jest fajnie. Kucyk się odpręża i to jeden z tych momentów gdzie przestaje być paskudną małpą, a robi się naprawdę miły i uroczy.
Pod siodłem: Bull zawsze, ale to zawsze stoi jak posąg, gdy ktoś próbuje wsiąść. Robi to tylko dlatego, że testowanie jeźdźców i doprowadzanie ich do depresji w karierze jest jego życiową pasją.
Jego chody są bardzo wygodne. Sprężyste i jednocześnie płynne, więc uczucie miękkości jest nieziemskie. Można by na nich jeździć i jeździć, gdyby nie... no właśnie. Bull nie odpuszcza. Nigdy. Działa tak długo, aż jedna istota w parze nie skapituluje. Jego bunty na początku są subtelne. Jakieś tam wyrywanie wodzy, niechęć do jazdy przy ścianie, zatrzymywanie się bez powodu, przesadnie wolny stęp... Można wymieniać. Sprawdza podstawowe umiejętności, świetnie się przy tym bawiąc. Potem zaczynają się schody. Czym dalej w lasy, tym Bull robi się bardziej nieznośny. Wyrywanie wodzy się nasila, jego głowa żyje własnym życiem (właściwie można to wtedy powiedzieć o każdej części jego ciała) no i do programu wprowadza także brykanie, podgryzanie, odskakiwanie...
Ma naprawdę szeroką gamę zagrań, więc nie będę wymieniać ich wszystkich.
Ważne jest to, by nie dać się wyprowadzić z równowagi. Bullseye'owi trzeba zaimponować. Zarobić sobie na jego szacunek i zaufanie, Myślę, że nie ma sensu szarpać się z nim na czworoboku i pokazywać kto ma więcej siły. Nie będzie grzeczny dla kogoś, kto nie poświęca mu czasu.
Przyjechał do nas kilka dni temu, na razie skupimy się na pracy i zaprzyjaźnianiu - Ruska i Meg zgłosiły się na ochotniczki, by z nim pracować. A dopiero potem zaczniemy starty z zawodach i tak dalej...
W stosunku do innych koni: nie należy do koni przyjacielskich. Zawsze walczy i dominuje z innymi końmi. Jeśli wypuścimy go na padok z przesadnie spokojnym koniem - Bull będzie go podgryzał i zbytnio pokazywał swoja władzę. Jeśli z charakterem podobnym do niego - rozpęta się wojna. Tak jak na jeździe (na której pracuje, a nie się buntuje) ma inne konie w nosie, tak luzem zaczyna szaleć. Popisuje się przez klaczami dwa razy większymi od niego. Chyba nie zdaje sobie sprawy, ze swojego wzrostu.
W terenie: szczerze mówiąc nie znalazł się jeszcze chętny na wyprawienie się na nim w teren... No ale najpierw musimy sobie na to zapracować. Póki co nie ma co ryzykować, to byłoby głupie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz