Charakter: Felka jest bardzo, ale to bardzo charakternym koniem. Pod względem złośliwości i chęci dokuczania wszystkim wokół jest mistrzynią. Denerwuje się z byle powodu. Wydaje mi się, że mucha, która przeleci koło nosa, albo szczekający pies są tylko pretekstami do tego, by pokazać diabelskie różki ukryte w wiecznie rozczochranej, czarnej grzywce. Ta cała wściekłość tak naprawdę jest barierą obronną. To mur, którym odgradza się by nikt nie mógł jej skrzywdzić. Odstrasza ludzi i inne konie, bo boi się, że zrobią jej coś przykrego. Oczywiście ciągle staramy się jej pokazywać, że to się nie może zdarzyć. Jest u nas od niedawna, ale dzień w dzień pracujemy z nią czy to w siodle czy to z ziemi i próbujemy skłonić ją do współpracy. Nawiązała więź z Harrym, który ją szkoli i spędza z nią najwięcej czasu. Na razie ta nić porozumienia jest bardzo cienka, ale widzimy już, że klacz powolutku otwiera się, pokazując zupełnie inne oblicze. Potrafi być spokojna i uczuciowa. W boksie kładzie głowę na ramieniu chłopaka i pozwala się głaskać. Tylko jemu, nikt inny nie może jej nawet dotknąć palcem. Tylko jemu pozwala sobie zakładać sprzęt i wsiadać na grzbiet. Na razie nikomu to nie przeszkadza, ale w przyszłości z pewnością będzie musiała nosić innych jeźdźców, więc zaczniemy ją przyzwyczajać do większej ilości osób. Myślę, że wkrótce stanie się bardziej ufna i otwarta.
Kiedy Harry idzie do jej boksu ze szczotkami i sprzętem - pozwala sobie na cichutkie rżenie i wita go dmuchaniem chrapami. Gdy ktoś inny próbuję do niej wejść - kłapie zębami i prycha. Chłopak wie, że nie może sobie pozwalać na zbyt dużo, a każdą czynność wykonuje bardzo powoli i ostrożnie. Czasami Fel ma dość i nie chce podnieść kopyta do czyszczenia. Czasem odpuszcza, a czasem nie i trzeba jej dać chwilę, by ponowić próbę po kwadransie. Zakładanie wędzidła nie jest dla niej czymś specjalnym. Zdarza jej się zadrzeć łeb do góry, ale spokojny dotyk i szeptanie szybko ją uspokaja.
Pod siodłem: jednym słowem: energiczna. Bardzo, bardzo energiczna. Szaleje i buntuje się w nieskończoność nawet pod swym ukochanym Harrym. Samo wsiadania można zaliczyć do sztuk ekstremalnych. Ma się na to ułamek sekundy i albo się uda i można dalej walczyć o życie, albo spada się na ziemie i płoszy konia tak, że nie chce pracować do końca dnia. Przyjmując pierwszą wersję... Fel nie przyzwyczaiła się jeszcze do ciężaru jeźdźca dość dobrze, dlatego wciąż ma z tym małe problemy. Wierci się i kręci, próbując utrzymać równowagę. Idzie jej coraz lepiej, wszyscy jesteśmy dumni ;)
Wejście do brami, o dziwo, to dla niej nic takiego. Na początku bała się tej konstrukcji jak ognia i szalała gdy tylko ją zobaczyła, ale wyrobiła się. Teraz nie robi na niej wrażenia ani wygląd, ani dźwięki. Po otwarci drzwiczek wyskakuje niczym dzika pantera i mknie do przodu nie zważając na nic. Uwielbia biec sama. Idzie jej wtedy nawet lepiej, bo nie musi się niczego bać i dekoncentrować. Może skupić się na sobie, na swojej technice, wietrze i dżokeju, który na razie uczy ja podstaw.
Jeśli musi biec w towarzystwie jest trochę rozkojarzona tym, jakie dany koń ma zamiary i czy nic jej nie zrobi. Generalnie potrafi się zmobilizować, gdy jeździec zaczyna się niecierpliwić i daje jej pierwsze sygnały, by przyspieszyła. W nielicznym przypadkach pozostaje nieco nieobecna do końca treningu. Po przeprowadzce do RR jej jedynym partnerem jest Iron Patriot, znacznie szybszy i bardziej doświadczony ogier. Na początku baliśmy się czy podoła zadanie i na każdym treningu nie będzie się wlokła naście długości za nim, ale nie. Radzi sobie nad podziw dobrze. Dla jej dobra planujemy kilka treningów z końmi z innych stajni, by mogła ćwiczyć z kimś na jej poziomie.
Na zawodach: Ma za sobą debit, znalazła się w pierwszej czwórce, więc dla nas jest to ogromny sukces. Poradziła sobie rewelacyjnie. Ja od początku snułam najczarniejsze scenariusze i bałam się o nią jak o własną córkę, ale zaskoczyła mnie i całą nasza załogę. Wystartowała ładnie, równo. Na początku trzymała się trochę z tyłu, ale szybko przekonała się, że może się odważyć i wyprzedzić inne konie. Tak uplasowała się na środku, a gdy sytuacja się rozjaśniła - wystrzeliła do przodu prawie zrównując się z trzecim koniem. Na następnych zawodach było jeszcze lepiej.
Podróż w przyczepie jest dla niej, jako dla wolnego ducha, bardzo stresujący. Potrafi dobrze znieść krótkie podróże, jednak wielogodzinne wycieczki to zdecydowanie nie jej powołanie.
W stosunku do innych koni: bardzo nieufna, niedostępna i trzymająca dystans. Bardzo łatwo ją zdenerwować i rozdrażnić, a wtedy trzeba się przygotować na natychmiastowy i silny atak. To dzielna wojowniczka, która woli stać na uboczu niż nawiązywać znajomości z resztą stada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz