Imię konia: Battlefield
Jeździec: Delicja
Dyscyplina: skoki
Miejsce: plac skokowy
Wystąpili: Ruska
Rano przyjechałam w odwiedziny do Dragon Hill. Ruska poprosiła mnie, żebym pojeździła jednego z jej koni. Zgodziłam się i czym prędzej pojechałam do niej. Z uśmiechem wysiadłam z samochodu i ujżałam Ruskę, która idzie w moim kierunku.
- Hej Rus, jak ja cię dawno nie widziałam. - powiedziałam uśmiechając się.
- Hejka Delka. - również powiedziała odwzajemniając uśmiech i przytulając dziewczynę.
- Ruska słuchaj ja zbytnio nie mam czasu bo muszę szybko wracać jak pojeżdżę twojego konia, więc innym razem pogadamy.
- Okej nie ma sprawy, to kogo bierzesz? - zapytała.
- Zastanawiałam się dosyć długo, ale wezmę Battlefielda. Chłopak sobie trochę poskacze. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Po krótkiej rozmowie z Ruską szybko udałam się do stajni ogierów, w której stał Battlefield. Ogier stał grzecznie w boksie i przyglądał się co dzieje się wogół. Ja szybciutko jeszcze przed wyczyszczeniem go poszłam po sprzęt i od razu wzięłam szczotki. Weszłam do boksu Battlefielda i dałam mu rękę by ją obwąchał po czym dałam mu marchewkę. Po kilku minutach zaczęłam czyścić go. Ogier był brudny i miał dużo zaklejek, ale udało mi się szybko uporać z czyszczeniem. Siodłanie też poszło nam bardzo szybko. Zaraz po tym wszystkim założyłam toczek, wzięłam bat i wyszłam razem z koniem przed stajnię. Tam wsiadłam i pojechałam na parkur. Zaczęłam stępować z rozluźnioną wodzą. Chciałam mu zrobić dzisiaj dość wyczerpujący choć krótki trening. Ogier strasznie nie miał chęci iść do przodu. Co parę kroków musiałam go popędzać bacikiem. Po pięciu minutach stępa zebrałam wodzę i dałam sygnał do kłusa. Porządnie go rozkłusowałam na dwie strony. Ogier już zaczął się budzić. Postanowiłam zrobić kilka przejść z kłusa do stępa i ze stępa do kłusa. Ogier ładnie reagował na róznie sygnały które mu dawałam. Ten trening zapowiadał się wspaniale. W kłusie zrobiłam kilka wolt. Jedne ciaśniejsze drugie większe. Wężyki, slalomy, półwolty i różne takie.
- No dobra jeszczę trochę pożądnego kłusa i zaraz jakieś drążki sobie pojedziemy. - powiedziałam do ogiera.
Battlefield wyglądał na zadowolonego choć energia go nie rozpierała miał chęć iść mocno do przodu. Jak mówiłam jeszczę trochę pokłusowałam, a następnie najechałam z prawej nogi na drążki. Ogier ładnie podnosił nogi do góry. Robiłam taką ósemkę na drążkach. Najeżdżałam raz z prawej i raz z lewej nogi. Po kilkunastu najazdach na drążki dodałam do tego cavaletti. Nie miałam zastrzeżeń do najazdu chociaż już chłopina chciał skakać i trzeba było go mocniej przytrzymać. Po kilku najazdach ogier już normalnie ładnie przechodził przez cavaletti. Potem w narożniku zagalopowałam. Ogier ładnie się zaokrąglił i jechał równym tępem. Po długiej ścianie jechałam mocnym tępem, a na krótkiej zwalniałam. Tak samo było na drugą stronę. Jeszczę trochę porobiłam przejść z galopu do kłusa i z kłusa do galopu, ale również ze stępa zagalopowania i ze stój. Wszystko wychodziło wspaniale. Taki trening to sama przyjemność. W galopie również najeżdżałam na drążki i cavaletti. Ogier świetnie sobie radził i widać było, że robi to wszystko z przyjemnością, a nie na przymus. Po kilku minutach pracy w galopie na drążkach i cavaletti przeszłam do stępa i dałam mu luźną wodzę. Na parkurze było sześć przeszkód więc jadąc stępem postanowiłam sobie ułożyć jak będę jechać po kolei przeszkody. Po chwili zagalopowałam ze stępa i ruszyłam galopem na krzyżaka. Ogier ładnie się wybił i nie miał żadnego problemu z przeszkodą. Potem najechałam na stacjonatę, którą również ładnie pokonał. Następny był szzereg ze stacjonaty i oksera. Trochę miał problem z odskokiem i raz się odbił za wcześnie a raz za późno. Najazd na przedostatnią przeszkodę oksera był ciasny i ogier odskoczył nie chciał jej skoczyć. Wkońcu po kilku próbach się udało. Triplebarre poszedł nam wspaniale. Zdziwiłam się bo ogier dość dawno nie skakał tej przeszkody z tego co wiedziałam. Po skończonym przejeździe przeszłam do stępa i poklepałam konia. Pojechałam jeszczę tą kombinację dwa razy i szło wspaniale. Byłam bardzo z niego dumna. Rozstępowałam go pożądnie i pojechałam do stajni. Zsiadłam i rozsiodłałam go po czym dałam mu smakołyka. Odłożyłam sprzęt na swoje miejsze i weszłam jeszcze na chwilkę do konia.
- Jestem z ciebie dumna mały. - powiedziałam przytulając go.
Wyszłam z boksu i poszłam się pożegnać z Ruską.
- I jak? - zapytała z ciekawości.
- Super, jestem dumna z miśka. Spisał się wspaniale. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- To się cieszę. - powiedziała Ruska.
- Rus ja już jadę bo się śpieszę. Mam nadzieję, że się niedługo spotkamy.
- Okej, to wpadnij niedługo. - powiedziała przytulając mnie.
Pożegnałyśmy się. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w drogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz