1 stycznia 2015

TRENING WESTERNOWY

Imię konia: Ima Spookin Lady
Jeździec: Harry
Dyscyplina: wetern (reining)
Miejsce: kryta hala
Wystąpili: Ruska & Lilia

- Wiem, że nie możemy cię tak wykorzystywać, no ale nikt inny nie potrafi być cowboy'em – mówiłam do Harry'ego, który zmęczony po treningu z Felicją leżał na kanapie w salonie.
Lilia przyszła mnie wesprzeć. Kiedy dwie baby uparcie gadają ci nad uchem, jedynym wyjściem jest spełnić ich prośbę, bo tylko to może zamknąć im jadaczki. Harrison to wiedział, toteż dał się przekonać już po kilku minutach. Zabrał swoje wyjściowe czapsy (bo dziewczyny będą patrzeć) i przystąpił do zakładania ciepłej bluzy i kurtki.
- Ima będzie miała trening! - krzyknęła Li, a kilka osób zbiegło z góry.
Quarterka dorobiła się już u nas sporego wianuszka fanek i fanów. Ruszyliśmy do stajni, gdzie przebywała większość naszych koni. Pogoda się popsuła i trzeba było je ściągnąć z pastwisk.
Spookin stała w swoim boksie i przyjaźnie zarżała na widok ludzi. Lilia poszła do siodlarni po sprzęt dla klaczy, a ja podałam Harry'emu skrzynkę ze szczotkami. Kasztanka nie miała nic przeciwko i chętnie ustawiła się do czyszczenia. W międzyczasie Vienne głaskała ją po głowie, więc była szczęśliwy.
Jej sierść okazała się być wyjątkowo czyta, więc szybko przeszliśmy do zakładania sprzętu. Już kilka minut później wyprowadziliśmy ją na korytarz i odprowadziliśmy na halę. Jeździła tam jedynie Lou na Cassiopei, ale kończyła ją rozstępowaywać i praktycznie od razu wyszły.
Harrison wsiadł na klaczkę i cicho cmoknął, szturchając ją łydkami i wypychając dosiadem do stępa. Na luźnych wodzach pokonali pierwsze okrążenia, a potem zmienili kierunek i na spokojnie wykonywali duuuże wolty i serpentyny i łagodnych brzuszkach. Lil przyniosła pachołki drogowe z magazynku i ustawiła je tak, by jeździec mógł porobić z kasztanką slalomy. Harry działał przede wszystkim łydkami i dosiadem, wodze praktycznie przez cały czas wydawały się być luźne.
Koń był spokojny, ale widać było, że chętnie wykonuje polecenia i nie miałby problemów ze żwawszą jazdą. Mimo energii, jaką kumulował, szedł grzecznie. Trzymał głowę w odpowiednim ustawieniu, dając znać, że jest gotowy na wykonywanie poleceń.
Jeździec poprosił Imę o zatrzymanie. Usiadł w siodło, przenosząc ciężar ciała na strzemiona. Klacz niemal natychmiast stanęła w miejscu, za co został nagrodzony.
- Nogi równo? - zapytał.
- Równo, równo.
Powtórzyli to jeszcze kilka razy, a później upewniwszy się, że koń pracuje zadem, ruszyli jogiem. Quarterka poruszała się płynnie i powoli. Harry cały czas podtrzymywał ruch poprzez szturchanie jej łydkami. Przejechali tak po dwa okrążenia na każdą stronę, ale koń zaczął się nudzić, więc należało dać mu ciekawsze zajęcie. Zatrzymali się, a potem wykonali kilka kroków do tyłu. Nie było to idealne, dlatego Harry ruszył jogiem, a potem powtórzył manewr. Ima znowu nie zrobiła tego perfekcyjnie, ale spokojny jeździec dał jej jeszcze jedną szansę. Większe oddziaływanie łydek i luz na wodzach oraz spokojny ton głosu spowodowały, że koń lepiej zrozumiał, co próbuje mu przekazać jego partner i cofnął się dużo ładniej. Został poklepany, a potem ruszyli żwawym kłusem. Koń mógł się rozluźnić.
W międzyczasie robili wolty i zmiany kierunku.
Wiedziałam, że Harry kładzie duży nacisk na to, by koń potrafił kontrolować tempo i dokładnie wykonywał manewry, bo to właśnie punktuje się na zawodach. Po jakimś czasie ruszyli chodem nazywanym lope. Jeździec pozwolił swojemu wierzchowcowi na chwilę kompletnej swobody. Później skupili się na wyjeżdżaniu zakrętów i wolt tak, by nie tracić szybkości. Kiedy uznali, że wystarczy, przeszli do pracy nad przejściami. Musiały być widoczne, a Ima miała z tym drobny problem. Cały czas szedł na luźnej wodzy dość żwawo i podporządkowała się jeźdźcowi. Była dobrym materiałem na westernowego konia.
Przez kilka długich minut zmieniali chody, starając się nadać przejściom jakiś wyrazisty wygląd. Wyglądało nieźle, ale nie znałam się na tym...
Dla rozbudzenia wykonali kilka lotnych zmian nogi w galopie. Klacz radziła sobie z tym całkiem dobrze i nawet Harry był z niej zadowolony. Następnie dał mu chwilę przerwy, a później zaczęły się dziać ciekawsze rzeczy.
Koń rozpędził się do cwału. Na razie kończyli na tym, że zwyczajnie zwalniali, ale już za trzecim razem Harrison dał Spookin wyraźne sygnały by inaczej zakończyła bieg. Kasztanka pięknie zaokrągliła i obniżyła zad, wykonując efektowny poślizg na luźnych wodzach. Miała uniesioną głowę, a nogi wciąż się poruszały. Została pięknie pochwalony, a po chwili para wykonała to samo w drugim kierunku. Wiwat na widowni! ;)
Przyszedł czas na kolejny manewr. Ima poruszała się płynnej linii, a na znak przeniosła ciężar ciała na zad, wykonując jednocześnie obrót. Tak jak najpierw Harry opierał wewnętrzną wodzę o szyję klaczy, tak teraz całkiem oddał obydwie wodze. Koń dokończył obrót samodzielnie i w lope pobiegł w stronę, z której nadszedł. I znowu został nagrodzony oklaskami.
Harry uznał, że na dziś wystarczy i zwolnił do jogu. Dreptali tak sobie po całej hali, wykonując jakieś koła i łagodne zakręty. Koń wprawdzie nie zmęczył się jakoś szczególnie, ale lepiej zakończyć na dobrym akcencie.
Kiedy odsapnęła, Harrsion zsiadł i wspólnie odprowadziliśmy Imę do boksu. Tam została rozsiodłana. Lilia przyniosła jej marchewkę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz